niedziela, 26 sierpnia 2012

dziś zaczynam od nowa: )

Mam nadzieję dorosnąć do systematycznego pisania i podzielenia się nie tylko tym co moje ręce wypiszą, ale i tym co wytworzą : )
To moje mocne postanowienie poprawy jest chyba rezultatem jakiegoś rozrzewnienia, w które wpadłam oglądając zdjęcia z Woli...
Od dwóch lat przychodził wrzesień...przychodziła i Wola...ale wszystko co dobre...chciałabym dodać, że musi zmienić się w lepsze: ),ale w tym przypadku poprzeczka jest ustawiona wysoko.
Dziś towarzyszyła mi myśl - to były jak dotąd najpiękniejsze chwile mojego życia...najmocniejsze rozmowy, cudowne spotkania...uroczysty czas... gęsty jak drzewo brzozy...to może brzmi patetycznie, ale jest prawdą  i nie nazwę tego inaczej.  Czasem tak mam, że w ciągu dnia odkrywam, że przez tydzień nie żyłam...nie wiem czy wiecie co mam na myśli...wstaję, jem, pracuje, śpię...coś czytam, wstaję...itd., a co z pragnieniami serca, prawdziwymi , żywymi relacjami, co z radością bycia, tworzenia?! Czas spędzony w Woli taki był...gęsty w życie...przez te dwa lata, ani razu nie pomyślałam, że nie dość żyję. Powspominam...żeby wryło mi się w pamięć to co cenne...żeby było ze mną zawsze...to co lepsze będzie owocem tego co dotychczas najlepsze   : )

 ...Dziś praca, która swoje pawie pióra zawdzięcza mojemu brakowi pokory...nie trzymałam się ceramicznych zasad...i tym razem mi się upiekło: )



2 komentarze:

  1. Moja Droga,
    Nawet dwa razy się to piekło, co Ci się upiekło :) I chyba to jest jedna z niewielu rzeczy, które w tworzeniu ceramiki jednocześnie mnie urzekają i uwierają: wielokrotne wypalanie... Zupełnie inaczej niż w moim ukochanym gotowaniu: jak się raz upiecze i wyjdzie zakalec, to już z tego pawich piór nie będzie :D
    Buziaki dla Ciebie ogromne i uściski przesyłam wirtualnie ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. i ja ściskam bardzo ciepło i tęsknie...: ) też lubię jak jest "już!", a nie jakieś "później"...ale niektóre niespodzianki ceramiczne rekompensują chwile oczekiwania...: )

    OdpowiedzUsuń