niedziela, 16 września 2012

o moich prababkach...

usłyszałam ostatnio historię, która poruszyła moje serce...
to był rok 1943 .Ona żydówka polskiego pochodzenia, On żołnierz...zakochani.
Na świat przychodzi ich córeczka. Wkoło wojna. Znajdują schronienie u polskiej rodziny, która przez jakiś czas ich ukrywa...gdy niebezpieczeństwo zabiera oddech, czai się za oknem, postanawiają uciec ...córeczka zostaje pod opieką rodziny która ich ukrywała...pożegnania rozdzierające serce, zapewnienia, że wrócą. Nie wrócili. Dzieckiem była moja babcia- mama mojej mamy. Kobieta która ukrywała ludzi, ryzykując swoje życie, to ta sama, która pod koniec własnego życia układała mi, swojej  przyszytej prawnuczce kanapki w pociąg. Późno dowiaduje się ważnych rzeczy...ale cieszę się, że w zakamarkach czyjejś pamięci przechowała się ta historia...jakby dla mnie...żebym wiedziała o swoich prababkach, że były odważne, silne i prawe...o mojej babci, że z pochodzenia była żydówką...co po niej dziedziczę: ) 


Babulina z dzieckiem...rzeźba ceramiczna...pasuje mi w tej historii...



2 komentarze:

  1. Wow... :) Piękna, straszna, niesamowita historia... co by było gdyby... zabrakło prababci odwagi? historia o odwadze i wielkim sercu. a teraz to twoja historia...:) Chwała pamięci prababci, musiała być wspaniałą babką.

    OdpowiedzUsuń
  2. Historia tym piękniejsza, że prawdziwa...

    OdpowiedzUsuń