wiersz - modlitwa, który narodził mi się podczas tegorocznej Letniej Szkoły Edukacji Artystycznej...
Twój oddech
jest źródłem życia
choć gdybyś
chciał mógłbyś mnie zdmuchnąć
powiedziałeś
niech stanie się człowiek i człowiek się stał
ale Ewie
potrzebny jest Adam
moje źródło
co chwilę przysycha
oszczędzam
nadzieję, staram się by zostało trochę na jutro
ale co rano
budzę się z pustym naczyniem
boję się, że
przegapię szczęście
błąkam się
szukam
potwierdzenia w oczach
czy to
właśnie Ty sprawisz, że nadziei starczy na dłużej?
spotykam
ludzi o twarzach, które wyczekują
posłuchaj o
tęsknotach we mnie, nienapojonych pragnieniach
o miłości,
czułości, obecności
żeby ktoś w
moim życiu był naprawdę
z krwi i
kości
z kim
zaczynając od korzeni urosłoby drzewo
a na
gałęziach bujawka i dzieci
chowalibyśmy
się w dziupli przed światem
i byłoby
znów bezpiecznie
jak w łonie
matki
rosłaby
rodzina
powoli
bo na to co
piękne trzeba umieć czekać
w Tobie są
wszystkie nasze źródła
wierzę w to
daj mi to
czego pragnę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz